,,Zawsze przyjemnie się wraca do miejsca, w którym wcześniej się grało”


Miło było się znowu spotkać ze starymi znajomymi po kilku miesiącach przerwy – powiedział Damian Schulz, atakujący PGE Skry Bełchatów, który w minionym sezonie bronił barw Indykpolu AZS Olsztyn.

Janusz Siennicki: Czwarta wygrana z rzędu PGE Skry Bełchatów oraz drugie zwycięstwo w 2022 roku. Każdy set z wyjątkiem drugiego kończył się po zaciętej walce w końcówce, które za każdym razem padały łupem Twojego zespołu. Co było kluczem do zwycięstwa w dzisiejszym spotkaniu?

Damian Schulz: To był bardzo ciężki mecz, było w nim pełno emocji. W każdym z wygranych setów decydowały jedna lub dwie piłki. W ostatnim secie, dzięki zagrywce zdołaliśmy dogonić Olsztyn, bardzo dobrze serwował wtedy Robert Taht. Dwie świetne obrony w końcówce na pojedynczym bloku miał Mihajlo Mitic. Indywidualne akcje miały spory wpływ na wygranie tego spotkania.

Miałeś dziś okazję pojawić się kilka razy na boisku, tym razem nie w hali ,,Urania” w Olsztynie, a w Hali-Widowiskowo Sportowej w Iławie. Jak dobrze wiemy, w barwach Indykpolu AZS Olsztyn występowałeś przez jeden sezon. Jakie były twoje pierwsze odczucia, kiedy ponownie zobaczyłeś olsztyńską społeczność siatkarską?

Zawsze przyjemnie się wraca do miejsca, w którym wcześniej się grało. W poprzednim sezonie, kiedy byłem zawodnikiem Indykpolu AZS Olsztyn, większość sezonu graliśmy niestety bez kibiców, co dało się odczuć. Nie ma też co ukrywać – w Iławie jest nieco lepszy klimat oraz atmosfera, hala jest mniejsza i o wiele lepiej słychać doping kibiców.

Przed tym sezonem drużynę Indykpolu AZS Olsztyn opuściła dosyć duża grupa siatkarzy i w zespole pojawiły się nowe twarze, jednak kilku twoich kolegów, chociażby Robbert Andringa czy Jędrzej Gruszczyński pozostało w zespole.

– Miło było się znowu spotkać ze starymi znajomymi po kilku miesiącach przerwy. Przebywaliśmy w tym samym hotelu, także spotkaliśmy się dzień przed meczem, żeby porozmawiać i „poplotkować”.