– Trenowałem z najlepszymi zawodnikami i mimo krótkiego czasu, wyniosłem stąd bardzo dużo. Mam nadzieję, że to doświadczenie pomoże mi w przyszłości – mówi Mateusz Poręba, który końcówkę minionego sezonu spędził we włoskim Vero Volley Monza.
Mateusz Poręba ostatni miesiąc spędził we Włoszech. Przypomnijmy, że młody środkowy przedłużył obowiązujący kontrakt z Indykpolem AZS Olsztyn do 2023 roku. Nowa umowa zakładała także wypożyczenie zawodnika do końca obecnego sezonu. Poręba zasiilił szeregi włoskiego zespołu Vero Volley Monza, aby pomóc drużynie w walce podczas fazy play-off Serie A.
Siatkarze Vero Volley Monza zakończyli zmagania na etapie półfinałów. W walce o wejście do wielkiego finału, zespół prowadzony przez Masiimo Eccheli, ulegli ekipie Sir Safety Conad Perugia 0:3. Młody środkowy akademików tylko raz miał szansę zaprezentować się na boisku – w ostatnim, przegranym przez drużynę z Monzy spotkaniu (0:3).
Co dał mu miesiąc pobytu we Włoszech? Tego dowiesz się z krótkiej rozmowy z Mateuszem Porębą.
Mateusz Lewandowski: Twoja krótka przygoda z włoską Serie A dobiegła końca. Zakończyliście zmagania na etapie półfinałów. Jak będziesz wspominał swój wyjazd?
Mateusz Poręba: – Przyjeżdżając do Włoch wiedziałem, że może być mi ciężko „wbić się” do pierwszej szóstki. Nazwiska, które reprezentują klub, mówią same za siebie. Cieszę się, że dostałem szansę i w pewnym stopniu mogłem poczuć klimat gry w najlepszej lidze na świecie. Trenowałem z najlepszymi zawodnikami i mimo krótkiego czasu, wyniosłem stąd bardzo dużo. Mam nadzieję, że to doświadczenie pomoże mi w przyszłości.
Dostałeś szansę tylko w jednym, ostatnim spotkaniu w sezonie. Czujesz się zawiedziony, że tylko raz wyszedłeś na boisko?
– Każdy zawodnik zmieniający klub jest świadomy tego, że nie dostanie od razu szansy na grę. Trzeba na to sobie zapracować. Niestety, byłem za krótko, aby trenerzy mogli mi zaufać i wpuszczać na boisko znacznie częściej. Wszyscy patrzyli na to, że jestem młodym zawodnikiem, a presja mogłaby mnie przerosnąć.
Co dał Tobie trening z takimi siatkarzami jak Maxwell Holt czy Donovan Dzavoronok?
– Trenowanie z najlepszymi dało mi bardzo dużo. Cały czas się rozwijam, podnosząc sobie poprzeczkę. Cieszę się, że mogłem z nimi trenować. Wiedzieli, że to nie jest łatwe dla nowego zawodnika, aby wejść do drużyny, która jest już zgrana. Przyjęli mnie z otwartymi ramionami i traktowali jak swojego przyjaciela.
Czy zauważyłeś jakieś różnice w treningach i meczach pomiędzy PlusLigą a włoską Serie A? Jak wygląda włoska liga w czasach pandemii?
– Poziom ligi podnoszą prestiżowi zawodnicy, którzy są nastawieni na walkę o wysoką stawkę. Różnicą, która rzuciła mi się w oczy to silna i regularna zagrywka. Jeśli chodzi o rozgrywki w czasach pandemii, to liga bardzo pilnuje kwestii zdrowotnych. Przed każdym wyjazdem bądź meczem domowym, przechodziliśmy testy na koronawirusa.
Jaką lekcje wyniosłeś z wyjazdu do Włoch?
– Lekcje angielskiego i włoskiego (uśmiech). Każdy trening czy odprawa wideo była prowadzona w języku włoskim, co nie było dla mnie łatwe. Wyjazd pokazał także, że daleko mi do gry na mistrzowskim poziomie. Cały czas muszę trenować, ale lubię wyzwania i będzie to mnie napędzało do jeszcze większej pracy.
Kiedy wracasz do Polski i jakie masz plany w najbliższym czasie?
– Do Polski wrócę w przyszłym tygodniu. Chwilę odpocznę, a później wrócę do treningów, ponieważ czeka mnie udział w Akademickich Mistrzostwach Polski z drużyną Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie.